***

 

 

 

Ostrowiecka dermatolog z kolejną misją w Afryce
09-01-2018,
Ostrowiecka dermatolog z kolejną misją w AfryceEgzotyczne wakacje w Egipcie czy Tunezji zamieniła na Afrykę równikową, by nieść pomoc medyczną tamtejszej ludności. Ostrowiecka dermatolog Anna Chałupczak-Winiarska, ambasadorka Fundacji „Dzieci Afryki” wróciła właśnie z kolejnej, czwartej już misji. Tym razem spędziła ponad dwa tygodnie w Kamerunie, lecząc dolegliwości skórne setek pacjentów.
Praca z powołaniem
Anna Chałupczak-Winiarska swoje wyprawy w głąb Czarnego Lądu traktuje jak swoiste powołanie.
– Pomyślałam, że skoro mam już dorosłe dziecko, lata praktyki w zawodzie i spore doświadczenie, warto podzielić się tą wiedzą z potrzebującymi. Można powiedzieć, że poczułam pewne powołanie, wewnętrzną potrzebę dotarcia do afrykańskiej dżungli, gdzie mało kto dociera i pomagania rdzennym mieszkańcom – mówi A. Chałupczak-Winiarska. – Ludność Afryki równikowej jest praktycznie pozbawiona opieki medycznej. Tam w ogóle nie ma ubezpieczeń społecznych, jakiekolwiek świadczenia lekarskie wiążą się z odpłatnością. Ludzi na leczenie zwyczajnie nie stać, poza tym praktycznie nie ma lekarzy. Jeżeli ktokolwiek z miejscowych skończy medycynę, np. w Europie czy na miejscu, natychmiast wyjeżdża. Poradnie generalnie prowadzą pielęgniarki i na nich opiera się cała opieka medyczna. Operacje i sam pobyt w szpitalu oczywiście też są odpłatne. Mało tego, trafiając do szpitala, trzeba wziąć ze sobą pościel, ubranie, a rodzina chorego musi zadbać o jego wyżywienie. Większości osób na to nie stać i ludzie umierają.
Lekarstwa na wagę złota
Jako ambasadorka Fundacji „Dzieci Afryki” Anna Chałupczak-Winiarska „zaliczyła” już cztery misje medyczne do Afryki – stacjonowała w Ugandzie, Ghanie i dwa razy w Kamerunie. Zazwyczaj wyprawy trwają od dwóch do trzech tygodni i bierze w nich udział od kilku do kilkunastu lekarzy różnych specjalności. Przygotowania natomiast odbywają się cały rok. Głównie polegają na gromadzenie środków na zakup niezbędnych lekarstw, m.in. z 1% podatku, który można wpłacić na konkretny cel, np. na działalność dermatologa w Afryce.
– Kiedy pacjent z buszu czy z dżungli trafia do nas, zdajemy sobie sprawę, że po pierwsze nie ma pieniędzy, żeby iść i kupić leki, a po drugie, nawet jeśli ja mu powiem, co ma kupić, to nie bardzo ma gdzie, w związku z czym dostaje od nas lek za darmo. Są to przede wszystkim maści przeciwgrzybicze czy przeciwzapalne – wyjaśnia A. Chałupczak-Winiarska. – Podczas ostatniej misji wróciłam do tego samego miejsca, w którym byłam dwa lata temu, czyli do kameruńskiej miejscowości Sangmelima. Ku mojemu zaskoczeniu trafiali do mnie pacjenci, których leczyłam wówczas. Zawsze kiedy wracam z misji, zastanawiam się, czy wdrożone przeze mnie leczenie było skuteczne, czy pomogłam ludziom. Teraz mogłam sprawdzić to namacalnie. Przychodzili pacjenci, mówili, że byli u mnie dwa lata temu, dostali leki i one im pomogły, ale nie mieli pieniędzy, aby kontynuować terapię. Jeden z panów przyniósł mi tubkę maści, którą otrzymał ode mnie przed dwoma laty. Była wyciśnięta do granic możliwość, miała grubość żyletki. Trzymał ją przez te dwa lata z nadzieją, że może uda mu się taką samą gdzieś dostać. I dostał ją ponownie. Takie momenty utwierdzają w przekonaniu, że nasze wyjazdy mają sens.
Pieszo przez busz po zdrowie
O tym, że w danej miejscowości pojawią się lekarze z Polski, informują ludność misjonarze w kościołach. Z bezpłatnie udzielanych porad czy zabiegów specjalistycznych, w tym operacji skorzystać może każdy niezależnie od wyznania. Jak relacjonuje ostrowiecka dermatolog, kolejki ustawiają się od rana i bywa tak, że gdy nie da się pomóc wszystkim w danym dniu, ludzie czekają całą noc do następnego. Często idą kilkadziesiąt kilometrów pieszo przez dżunglę całymi rodzinami.
– Ludzie żyją tam krótko, umierają z powodu chorób zakaźnych, malarii, HIV, HCV, ale też z powodu polio, żółtej febry i wielu innych, przenoszonych przez owady – mówi A. Chałupczak-Winiarska. – Do mnie pacjenci zgłaszają się z problemami grzybicznymi i bakteryjnymi, natomiast niezmiernie rzadko spotkałam się z chorobami alergicznymi. Takich przypadków było dosłownie kilka. Na pewno choroby zakaźne, grzybicze i bakteryjne wiążą się z tym, że ludzie nie mają dostępu do dobrej, czystej wody. Korzystają ze zbiorników, które są w pobliżu. Często jest to bajoro, gdzie zwierzęta piją wodę, ludzie piorą ubrania, część z nich się myje, a inni czerpią wodę, by ugotować zupę czy wprost się napić. Alergii jest tak mało pewnie dlatego, że wszystko jest naturalne, nie ma nawozów sztucznych, żywności przetworzonej, środków chemicznych stosowanych na co dzień, w sumie jest tylko mydło. Spotkałam się za to z łuszczycą. Tak jak na całym świecie, dotyka ona również ludność afrykańską i tak jak wszędzie ludzie chowają ją pod ubraniem, mimo że słońce jest świetnym lekiem na tego typu schorzenia.
Kropla drąży skałę
Jak podkreśla A. Chałupczak-Winiarska, z każdej misji przywozi kolejne doświadczenia i refleksje.
– Ostatnio matka przyniosła do mnie około czteroletnie dziecko ze zrośniętymi paluszkami. Było strasznie wychudzone, bo to zrośnięcie uniemożliwiało mu samodzielne jedzenie. Jako że w naszej grupie była chirurg dziecięcy Maria Wieczorek, dziecko przeszło operację. Uwolnienie kciuków pozwoli mu przede wszystkim jeść, uczyć się, a w przyszłości pracować i zarobić na siebie. Myślę, że zmieniamy trochę życie tym ludziom, poprawiamy je – przyznaje A. Chałupczak-Winiarska. – W Polsce stale na coś narzekamy, nie zdając sobie sprawy z rzeczy tak prozaicznych, jak dostęp do bieżącej wody, z tego, że mamy co jeść, w co się ubrać, że państwo jednak o nas dba. Wyjazdy do Afryki uświadamiają mi, że należy doceniać to, co się posiada, cieszyć tym i dzielić z innymi. Przecież nawet najmniejszy gest może mieć wielkie znaczenie i odmienić czyjś los.
K.F.

Informacje o dermatologdlaafryki

dermatologdlaafryki@o2.pl
Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na „***

  1. Wichrowe108 pisze:

    Piękny opis i zarazem komentarz. Musimy pamiętać, że to co dla nas jest oczywiste, ale wielu ludzi na świecie bywa luksusem. Tak, to rodzi pokorę.

    Polubione przez 1 osoba

  2. Narzekamy na problemy z dostępem do służby zdrowia, a tak naprawdę nie mamy świadomości, że to na co my narzekamy dla innych jest nieosiągalnym luksusem…

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz